» Blog » Ponowna lektura scenariusza
19-11-2011 03:41

Ponowna lektura scenariusza

W działach: rpg, scenariusze, Graal, L5k | Odsłony: 247

Ponowna lektura scenariusza
Pisanie scenariuszy sprawia mi 50 % frajdy z hobby jakim są RPG. Na dziubdzianie się w fabułach, wątkach, postaciach, przedmiotach i pomocach poświęcam sporo czasu. Nadal wcale nie chroni mnie to przed komicznymi wpadkami zasługującymi na double face palm.

Na przetestowanie scenariusza przed prowadzeniem mam dwa sposoby. PIERWSZY to opowiedzenie komuś fabuły. Nie tylko otrzymuje wtedy dużo celnych uwag, ale sam proces opowiadania jest doskonałym testem. Jeśli nie umiem zaprezentować go w sposób przejrzysty, ciekawy, zwięzły a słuchający ziewa w trakcie mojego monologu – należy wywalić scenariusz do kosza lub porządnie go zmienić. DRUGI to ponowna lektura scenariusza po dłuższej przerwie od ostatniego dłubania w przygodzie. W obu przypadkach przyświeca mi zasada, że należy jak najwięcej uprościć i wywalić. Brzytwa Ockhama to najlepszy przyjaciel scenarzysty.




W moim pliku RPG znajdują się trzy typy dokumentów: 1) przygody rozegrane 2) przygody spisywane 3) pomysły na przygody (zapisane w formie znanego z L5K WKU). Co jakiś czas otwieram dokument z rozbebeszoną fabułą i dopisuję jej dalszy ciąg. Scenariusze z typu work in progress tak sobie pęcznieją, aż w końcu osiągają dojrzałość i zostają skonsumowane na sesji. Natomiast zapisane skrótowo pomysły wykorzystuję, gdy nachodzi mnie nastrój na coś nowego – na przykład opowieść w starym Świecie Mroku, do którego mam spisanych kilka stron luźnych zahaczek.

Za każdym razem, gdy powracam do rozpoczętego scenariusza natykam się na CUDA. Ostatnio znalazłam starą przygodę do Legendy TYGRYS (strasznie lamerski tytuł), w której w podziale na sceny znalazłam taki oto fragment:

1. Scena wprowadzająca - synowie pełnią obowiązki domowe, objazd włości, starzec przytrzaśnięty taczkami z rzodkwią

Nie wiem, jaki Oni mnie opętał, kiedy pisałam tę samurajską, dramatyczną scenę… Komizm wydarzenia, które zdecydowanie miało być na poważnie, świadczy o jakiejś pomroczności mojego umysłu. Dla porównania, jak wypadek staruszka przysypanego daikonami, którego heroicznie ratują trzej bushi (jak nie uratują to będą mogli otworzyć sobie brzuchy porem…), nie pasuje do reszty scenariusza, przytoczę kolejny, skrótowy opis sceny:

2. Scena retrospektywna - postać gracza rzuca przekleństwo na wiatr, moc słów wypowiedzianych w chwili śmierci jest tak ogromna, że przekleństwo materializuje się w postaci mściciela, który okazuje się być bohaterem, którego grający otrzymał na początku sesji

Na szczęście jeszcze nie miałam okazji poprowadzić tego scenariusza i dzięki ponownej lekturze scena z daikonem wyleciała w niebyt. Identyczne wpadki zaliczam w przypadku przygód, które są aktualnie spisywane. Nie pomaga fakt, że dużo o nich myślę. Przykładowo w sadze o Graalu powróciłam do pierwszego scenariusza (trzy równolegle sobie pęcznieją) i odnalazłam rzeczy wołające o pomstę do niebios.



Dzięki ponownej lekturze zorientowałam się, że poniósł mnie klimat i cały początek opowieści o rycerzach to jakiś fabularny bełkot. Wczuwając się w ukochane magiczne średniowiecze, pisząc o pasjonującym mnie Graalu i na dodatek osadzając akcję w Irlandii, uległam urokowi stworzonego uniwersum. Zamiast trzymać się wytycznych, które sama wyznaczyłam, usłyszałam muzykę Sidhe, odtańcowałam w mroczny las i tyle mnie widziano. Gdybym nie odłożyła tekstu na jakiś czas, nie dostrzegłabym, że pierwsze 3 sceny są zwyczajnie bez sensu, zaś 2 to zbędę rozpychacze i snuje (nic nie wnoszące do poszczególnych wątków sceny, które na dodatek pozbawione są akcji). Zapoznając się na świeżo z tekstem, który zdążyłam częściowo zapomnieć, weryfikuję własne pomysły i sprawdzam, co gracze mają do roboty, kiedy są aktywni, kiedy aktywują się ich wątki oraz czy dobrze podzielony jest ich czas antenowy.



Najważniejsze jednak, że dystans pozwala UPROŚCIĆ fabułę. Ja dzięki rozmowie z Mayhnaveą wywaliłam ze scenariusza, który dopieszczam już kilka miesięcy, dwóch BNów. Następnie sama dostrzegłam, że 5 scen nie popycha akcji do przodu i zapowiada się nudnawo. Usuwając je, przyspieszyłam moment, w którym gracze zetkną się z faktycznym wyzwaniem.

Na koniec – po skasowaniu zbędnych scen i Bohaterów Niezależnych nagle wszystko ładnie wskoczyło na swoje miejsce. Problem z domknięciem wątków zniknął :)

PS: Komiks oparty na faktach autentycznych! Kot naprawdę tak się zachowuje.

Komentarze


Mayhnavea
   
Ocena:
+2
@ kbender:
Pierwsza zasada szukania i poprawiania błędów w skrypcie/kodzie brzmi:
"autor nigdy nie wyłapie wszystkich swoich błędów".
Niestety, nie mogę się zgodzić z teorią, że czytając swój pomysł po jakiś czasie jestem w stanie dojść do wniosku, że"za często stosuję technikę X, muszę się podszkolić z Y" (mówię o swoim przypadku).


To nie zgadzasz się z teorią (uogólnieniem, systematyzacją, szukaniem powtarzalności) czy mówisz o swoim, jednostkowym przypadku? ;)

Ludzie zmieniają się, dojrzewają, itd. - jak się powraca do swoich tekstów sprzed jakiegoś czasu, to im są starsze, tym bardziej obce się wydają. Czasami wychodzą słabizny, czasami doceniamy dawne pomysły. Szczególnie gdy się coś zapomniało i poznaje się prawie na nowo - wtedy można rzucić świeże spojrzenie i zobaczyć w całości coś, co kiedyś powstawało wymęczone w długich procesach, szkicach i wykreśleniach.

Ale nawet zakładając, że jak raz zrobimy błąd, to już go nie znajdziemy - to właśnie spisanie scenariusza daje szansę na skonsultowanie go w całości z inną osobą, nie?

@ zigzak:
Jednakże moja odpowiedź tyczyła sugestii "improwizacja wspomaga popadanie w schematy".
Ja mam dokładnie odwrotną sugestię - bycie niewolnikiem spisanej fabuły wspomaga popadanie w schematy.


Psychologia za pięć groszy z popularnych podręczników: kiedy musimy szybko reagować (a improwizacja jest taką okolicznością), mamy dużo większą skłonność do wybierania rzeczy, które są sprawdzone, typowe, zasłyszane. Szybciej chwytamy się stereotypu, pozwalamy myślom chodzić na skróty - bo to zwiększa efektywność. Nie mamy za dużo czasu na myślenie o konsekwencjach i kojarzenie zbyt wielu faktów, refleksja przychodzi raczej po, kiedy mamy chwilę dystansu.

Czyli: im więcej masz pomysłów wcześniej, im więcej doświadczeń, im więcej rzeczy przemyślanych - tym lepiej idzie improwizacja; ale to znaczy jednocześnie że dobrze przygotowany scenariusz (nieważne czy w głowie, czy po spisaniu) tylko zwiększa potencjał.

Oczywiście inny będzie przypadek kogoś o bardzo bujnej wyobraźni twórczej, kto po prostu usiądzie i z głowy będa mu eksplodowały pomysły i wszystko będzie się zazębiało jak w szwajcarskim zegarku.

Przy okazji: Magda stawia na spisanie i przepracowywanie tekstu - ale u podstaw jej podejścia jest samo dokładnie wymyślenie scenariusza i trzymanie go w głowie, niezależnie od technik jego korygowania i dzielenia się nim (opowiadania komuś, spisywania, rysowania, robienia map pamięci czy innych schematów).

Ostatecznie - porównując z postem Raga - czy masz doświadczenie w prowadzeniu dobrze i bogato przygotowanych scenariuszy czy tylko bronisz swojej pozycji, bo jest bardziej Twoja?

A żeby uciąć spekulacje: sam wymyślam jak najlepiej scenariusz (wyobrażam sobie graczy/aktorów w jak największej liczbie sytuacji na przygotowanych scenach), zaś materiały do poprowadzenia sesji przygotowuję w postaci skrótowych konspektów. Wynika to z braku czasu, chęci bądź systematyczności przy spisywaniu scenariuszy (pomijając to, że puchną wtedy w rękach). I choć sam tego nie praktykuję, uważam, że to bardzo dobre ćwiczenie i metoda rozwijania umiejętności, pracowania nad własnym stylem i wyczuciem struktur fabularnych.

EDIT:
@kamulec:
Warsztat (jakoś mi to słowo nie leży w kontekście RPG) ćwiczy się przez doświadczenie, również związane z przygotowywaniem sesji. Nie wymaga to obierania ścieżki spisywania scenariusza ze szczegółami.

Czy ktoś Cię ZMUSZA do spisywania czegokolwiek ze szczegółami? Zjedzenie obiadu nie wymaga jedzenia go łyżką, co nie znaczy, że łyżki są głupie. Czy też ich użytkownicy.
Ani tym bardziej, że zupę świetnie się zje nożem.
22-11-2011 00:15
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To bylo bezlitosne, Kamulec :)

akito, weź pora i udaj się do ogrodu, bo właśnie przegrałaś swoje iai-do :)

22-11-2011 00:16
Rag
   
Ocena:
+2
@kamulec
Wiedząc jak długo i z jaką częstotliwością prowadzisz podpisuję się pod postem akito.

Dodatkowo, może nie było to Twoim zamiarem, ale ton Twoich wypowiedzi (gadaj sobie co chcesz MEaDEA :P ) sugerował czasem, że uważasz swój sposób przygotowywania się do sesji za bardziej zasadny. Nie dziwię się reakcji akito, każdy ma swoje metody i nie bardzo jesteśmy władni oceniać zasadność ich używania dla kogokolwiek innego niż my sami.

EDIT. - @MEaDEA Istnieje może jakiś skrót od Twojego nicka? Już któryś raz z kolei łapię się na tym, że go przekręcam i muszę edytować posta w nadziei, że się nie zorientowałaś :P
22-11-2011 00:21
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
May:
"Ostatecznie - porównując z postem Raga - czy masz doświadczenie w prowadzeniu dobrze i bogato przygotowanych scenariuszy czy tylko bronisz swojej pozycji, bo jest bardziej Twoja?"


Tak, mam takie doświadczenie i na jego podstawie stwierdzam, że nie ma znaczenia czy się spisuje czy się improwizuje, byle robic to dobrze. I przy tym ja preferuję tę drugą drogę.

Co zaś do twej drugiej, alternatywnej sugestii, jakoby bronię swojej racji bo jest mojsza... prowokujesz, co?

Fakt, tania psychologia :)

Zdrówka życzę
22-11-2011 00:24
Rag
   
Ocena:
+1
@zigzak
Wydaje mi się, że po prostu dla Mayhnavea'y (@do właściciela - jeśli tego nicka odmienia się inaczej, to powiedz jak ;) ) niektóre Twoje wypowiedzi mogą wydawać się trochę autorytarne ;)
22-11-2011 00:31
akito
    :D lece do warzywnego!
Ocena:
+4
@zigzak
jakie kuźnia iaido? ja nie wychodzę na drogę, żeby zabijać napotkanych! tylko żeby ich obserwować...


@Kamulec
zigzak ma rację -_- dobre to było

jeśli tobie to wystarcza od 8 lat, to ok.

niektórym nie wystarcza i ponoszą sobie poprzeczkę.

@kbender
ja to przeżyłam na larpach (podczas tworzenia): dopiero szczegółowe myślenie o sesji wymusza lepsze przygotowanie.
np. gracze A i B powinni ze sobą porozmawiać. i zastanawiasz się - ale jak?
nie wnikam w to, jak zapisujesz postrzezenia (grafy czy linijka-w-linijkę)
22-11-2011 00:33
Rag
   
Ocena:
+1
"niektórym nie wystarcza i ponoszą sobie poprzeczkę."

Akurat z tym zdaniem zdecydowanie się nie zgadzam. Znam MG, którzy w praktycznie nie przygotowują scenariuszy po za wypisaniem najważniejszych BG i kilku imion, a sesje u nich były jednymi z najlepszych w mojej RPG-owej "karierze" (a gram dłużej niż żyją niktórzy gimnazjaliści :P).

Popełniasz ten sam błąd co Kamulec - oceniasz, a nawet deprecjonujesz jego metody - tak się nie godzi :P
22-11-2011 00:40
Repek
   
Ocena:
+2
@Rag
Wtręt deklinacyjny.

1. MEaDEA odmienia się Żona repka. :)

2. A Mayhnavea - Marheva lub Kubu W. :D

Pozdro
22-11-2011 00:47
akito
    zaa (spod?) grobu
Ocena:
+3
@kbender

można być zarozumiałym. ale jeśli sie kogos nie chce gnębić, to można unikać, brzmienia zarozumiale :* polecam

stawianie znaku równosci "mieć w wlasne zdanie"="być zarozumiałym" chyba nie ma sensu?
22-11-2011 00:48
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Rag:
Akurat z tym zdaniem zdecydowanie się nie zgadzam. Znam MG, którzy w praktycznie nie przygotowują scenariuszy po za wypisaniem najważniejszych BG i kilku imion, a sesje u nich były jednymi z najlepszych w mojej RPG-owej "karierze" (a gram dłużej niż żyją niktórzy gimnazjaliści :P).

A skąd założenie, że ten MG nie podnosił poprzeczki? Spisywanie scenariuszy nie jest jedynym sposobem, aby to zrobić... ;)

@ akito:
Wcześniej nie pisałem, ale każdy Twój komentarz jest rewelacyjny. Jesteś Brzytwa :) (czy tam inna Piękwa ;P ).
22-11-2011 00:59
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"Wydaje mi się, że po prostu dla Mayhnavea'y (...) niektóre Twoje wypowiedzi mogą wydawać się trochę autorytarne ;)"

No cóż, nawet wielki Mayhnavea może się mylic, wszak jest tylko człowiekiem :)

Poza tym, akurat dla mnie akurat wypowiedzi wyżej wspomnianego (ludzie, nie macie jakichś prostszych ksywek? :) ) same są nacechowane dośc dużym autorytaryzmem i przekonaniem o własnym monopolu na prawdę.

@akito
Co zaś do wcześniejszego postulatu, jakoby ta dyskusja rozpętana ("wrzuc Kamulca w fale Poltera, a rozejdą się kręgi", że tak zenistycznie zapodam) była nie w temacie notki:

MEaDEA przedstawiła to w jaki sposób prowadzi notatki i co jej się podoba. I bardzo fajnie, merytorycznie do notki nic nie mam, super sprawa, nawet sobie przeczytałem Mission:D (dalej nie szukałem, przyznaję) i bardzo fajnie to wyszło, scenariusz ciekawy, dobrze rozpisany i ułożony, przyjemnie się czyta i cud miód wogóle. I choc pojawiają się w nim hinty railroadu, mnie to absolutnie nie przeszkadza.
Ale w dyskusji z Kamulcem pojawił się element wartościowania, sugestia, że improwizacja może generowac schematyzm.
I ja z mojej strony, jak już wspomniałem wcześniej, zabrałem głos w sprawie ponieważ absolutnie nie widzę zwiazku pomiędzy schematyzmem prowadzonych przygód a takim czy innym sposobem przygotowywania się do nich.
Jak zaznaczyłem wcześniej, moja metoda improwizowania jest DLA MNIE lepsza (najlepsza, przetestowana, praktycznie niezawodna i wspiera lenistwo), ze względu na sposób w jaki prowadzę i na moje własne predyspozycje. Umysłowe, artystyczne czy rzemieślnicze. Dodam do tego, że akurat wśród moich znajomych MG improwizowanie jest dośc powszechną praktyką, a spisywanie scenariuszy i cyzelowanie ich jest raczej ewenementem i czymś w stylu miejskiej legendy: "Ponoc ludzie tak robią". Cóż, takie środowisko powstałe we wczesnych '90tych.
EDIT:
Z jakiegoś powodu mój komputer postanowił że czas wysłac posta po ostatnim zdaniu :)
A miało byc jeszcze to - Środowisko dośc odciete od mainstreamu, a wiec Matejek i Warholi RPG, tworzące sobie nieprzerwanie przez prawie dześcia lat własne RPG, bez obracania się na teorie rpgowania, uczestniczenia w konkursach parcia na szkło. Środowisko z pewnością mniej schematyczne niż większośc mainstreamowej braci wyznającej takie sprawy jak "optymalizacja postaci" czy "dobieranie przeciwników do średnioważonego levelu drużyny" - czy bardziej wyrafinowanych, storytellerskich zagrywek.
U nas wyewoluowało to trochę inaczej - czy lepiej, czy gorzej niż w maistreamie, to już inna sprawa - w każdym razie działa, skoro robimy to (ok, ostatnio ze zbyt dużymi przerwami) od prawie dwóch dekad i się nie znudziło.
22-11-2011 01:02
akito
   
Ocena:
+1
@Rag
ja oceniłam jego podejscie, a nie metody. podejście zaprezentowane w wypowiedzi: "jest dobrze po co coś nowego".

błąd wyrażania się skrótowo. i pewnie zabrzmiało zarozumiale :/

Kamulec się wypowiada jako osoba zadowlona z siebie w 100%, która nigdy nie zaznała kryzysu (pozazdrościć). naiwnie sądziłam, że tak mają osoby na etapie "tuż po nowicjuszu".


22-11-2011 01:06
Rag
   
Ocena:
+1
"A skąd założenie, że ten MG nie podnosił poprzeczki? Spisywanie scenariuszy nie jest jedynym sposobem, aby to zrobić... ;)"

Ja wiem, że ten MG podnosi sobie poprzeczkę, jak każdy szanujący się MG zresztą.
To co mi się nie podoba to sugestia akito, jakoby Kamulec tego nie robił. Nie wiemy jak wygląda sytuacja w jego przypadku, przez co dla mnie to jedno zdanie wygląda jak mało dojrzały przytyk.

EDIT.
A no zabrzmiało ;)

Ale każdemu się zdarza, i z większością tego co piszesz się zgadzam, uwiera mnie tylko to jedno nieszczęsne zdanie.
22-11-2011 01:08
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
dlatego Kamulec bardzo pięknie wyjął z rąk akito jej pora :)
22-11-2011 01:12
Rag
   
Ocena:
+1
"Kamulec się wypowiada jako osoba zadowlona z siebie w 100%, która nigdy nie zaznała kryzysu (pozazdrościć). naiwnie sądziłam, że tak mają osoby na etapie "tuż po nowicjuszu"."

Prowadzę od ok jakichś 10 lat z - średnio 2 sesje w tygodniu i też nigdy nie miałem takiego prawdziwego kryzysu. Oczywiście nie jestem w 100% z siebie zadowolony i nigdy nie będę, bez przerwy staram się udoskonalać swój warsztat, ale nie zmienia to faktu, że kryzysu nie miałem.

I naiwnie wierzę, że w jakiś sposób Kamulec również się rozwija, a że jego sposób dyskusji jest delikatnie mówiąc irytujący, to pewnie wiele jego wypowiedzi odczytujemy w sposób sprzeczny z jego intencjami ;)
22-11-2011 01:26
akito
    @Kamulec@zigzak@Rag
Ocena:
0
ano. macie rację.


co do podnoszenia poprzeczki: najczęściej podnoszą ją GRACZE!
22-11-2011 01:26
akito
    @Kamulec
Ocena:
+3
jestes ok. zanies mojego pora na grób moich przodków.
pa
22-11-2011 01:28
Rag
   
Ocena:
0
@akito

Nie wiem za bardzo jak odczytać Twojego posta - jeśli to jest coś w stylu "Zabieram swoje grabki, bawcie się sami" to szkoda, bo piszesz ciekawe rzeczy, z którymi w większości się zgadzam.

Chciałem Ci tylko wskazać, że warto być odrobinę bardziej powściągliwym w swoich wypowiedziach.

A pora możecie mi oddać - będzie na zupę ;)
22-11-2011 01:34
Kamulec
   
Ocena:
0
@akito
"zachęcam Cię, zebyś się przyjrzał jeszcze raz i wczytał, o czym jest ten artykuł."
Artykuł naukowy? To wpis na blogu. Nie komentowałem jego samego, lecz to, co się z niego dowiedziałem. Podjęcia dyskusji nie żałuję.

"i sory, jeśli zepsułam zabawę. ale dawno nie byłam na Poltku i zaskoczyło mnie takie komentowanie artykułu."
Onegdaj komentowało się ostrzej i mniej na temat.

"hej, napisałaś o spisywaniu przygód! a ja nie spisuję"
Upraszczając wypaczasz to, co napisałem. Jeżeli trzeba napiszę jeszcze raz. Nie spisuję przygód równie szczegółowo, co MEaDEA.

„Kamulec się wypowiada jako osoba zadowlona z siebie w 100%, która nigdy nie zaznała kryzysu (pozazdrościć).”
Zwykłem się nie wypowiadać w sprawach, w których nie mam zdania. Jak zdanie mam, nie odczuwam potrzeby dodawania każdorazowo, że jest moim własnym i pewnie złym. Nie wiem, jak w Twoich oczach ma wyglądać „kryzys RPG”, ciężko mi sobie taki wyobrazić.

"niektórym nie wystarcza i ponoszą sobie poprzeczkę."
Jaką poprzeczkę? Liczę na konkretną odpowiedź.

"sądząc z wypowiedzi MEaDEA jej zabawnie nie było, gdy odpisywała na Wasze posty."
Większość kobiet ma bardziej rozwiniętą empatię. Będąc mężczyzną rozsądnie zrobię zdając się na Twój osąd, więc:

@MEaDEA
Jeżeli szlochałaś z mojego powodu, to bardzo Ciebie przepraszam, nie chciałem do tego doprowadzić. Proszę, wybacz mi! A przy okazji dziękuję za dyskusję.

@Repek
Ciebie przepraszam za wszelkie nieszczęścia, które sprowadziłem na Ciebie i Twoją rodzinę. Źle się czuję będąc przyczyną trosk i niedoli.

@Rag
„każdy ma swoje metody i nie bardzo jesteśmy władni oceniać zasadność ich używania dla kogokolwiek innego niż my sami.”
Każdy może być wielkim naukowcem, artystą i mistrzem świata w skoku o tyczce, a wszystkie kultury są równorzędne i nie można ich porównywać. To modne i poprawne politycznie, ale nieprawdziwe. Można znaleźć płaszczyzny, na których ma sens porównywanie metod przygotowywania sesji oraz wyróżnić pola, na podstawie których się je ocenia. Zrobiłem to, dowiedziałem się również, w jaki dokładnie sposób MEaDEA przygotowuje sesje i dlaczego tak oraz przyznałem, że (nie rozważając gustu i przyzwyczajeń) w takich okolicznościach Jej sposób jest wg mnie dobry.

@Mayhnavea
Odnosiłem się do twierdzenia akito „spisywanie sesji wcześniej... wg mnie przydatne do ćwiczenia warsztatu. ”
22-11-2011 01:43
Rag
   
Ocena:
+1
@kamulec
Sęk w tym, że po niektórych twoich wypowiedziach wydaje się, że nie do końca wiesz w jaki sposób MEaDEA spisuje te swoje scenariusze. Czytałeś je? Ja poprowadziłem Mission Dishonorable, i jeszcze jeden do 7th Sea (wybacz żono Repka, ale nazwy za cholorę sobie rzypomnieć nie mogę). I tak jak piszesz, że wiele motywów idzie u Ciebie do kosza, tak prowadząc te scenariusze wykorzystałem wszystkie smaczki co do jednego - bez railroadingu.

Te niewielkie według Ciebie zyski, które daje spisanie scenariusza, a którymi są np wbicie się "klimat" przed sesją i spójność fabuły nie możliwą do osiągnięcia przy zwykłych podpunktach czy grafie, są dla mnie jednymi z wyznaczników udanej sesji.

Tak więc jeśli Ty uważasz, że tak dokładne przygotowywanie scenariusza nie jest warte wysiłku, to jest tak dla Ciebie, ale nie koniecznie dla ogółu.

I tak, możesz porównywać metody, ale nie masz monopolu na obiektywną prawdę, więc to abstrahowanie od gustu Ci nie wyjdzie.
22-11-2011 02:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.